Nareszcie mamy dom!
Jan Wielgus
by Jan Wielgus
3 min czytania

Mamy go! Nareszcie! Własny dom!

Niedługo minie dopiero pół roku odkąd się wprowadziliśmy, a już wydaje nam się, jakbyśmy mieszkali tam od zawsze. Wcześniej, jak na przykład pisałem tutaj (Czy cisza ma znaczenie?), mieszkaliśmy na blokowisku naprzeciwko Areny Gliwice, gdzie ciszę słychać, gdy zatka się uszy. Mieszkanie także pozostawiało wiele do życzenia. Jednak my (ja z moją kochaną żoną) staramy się przyjmować postawę wdzięczności, i dziękowaliśmy Bogu za to, że mamy gdzie mieszkać, że mamy ciepło, wygodny materac i sprawną lodówkę.

Dzięki temu, że nie wszystko było piękne i idealne, teraz, gdy mamy już dom wyposażony w sprzęty o wiele lepsze niż mieliśmy wcześniej, możemy jeszcze bardziej docenić to, co teraz posiadamy.

Jesteśmy wdzięczni za zmywarkę. Nie musimy już regularnie spędzać czasu na ręcznym pucowaniu zawartości zlewu, wypełnionego po brzegi brudnymi naczyniami. Chociaż często wykorzystywaliśmy ten czas na czytanie sobie nawzajem książek na głos, teraz możemy dalej tak robić, ale przy bardziej przyjemnych czynnościach.

Doceniamy to, że nasz materac nie leży już na ziemi. Mamy łóżko, na którym mogliśmy go położyć. Budząc się, nie musimy już wstawać z ziemi (co było szczególnie trudne dla mojej żony, gdy była w ciąży).

Może nie pomyślałeś/łaś nigdy o tym, ale można docenić to, że włączasz pranie i zapominasz o pralce, aż nie skończy pracy. Niestety, jeszcze do niedawna nie było to dla nas takie oczywiste. Ciśnienie zimnej wody było zbyt niskie, żeby pralka się dostatecznie napełniła, więc trzeba było wodę dolać ręcznie, przez otwór na proszek, na początku prania, a także pod koniec, po każdym wirowaniu. Nie można było przegapić momentu! Teraz mamy luksus. Włączamy pranie (najczęściej moja wspaniała żona) i przychodzimy na gotowe, gdy pralka da o sobie znać :slightly_smiling_face:

Już teraz, gdy chcemy coś upiec, wystarczy, że ustawimy odpowiednią temperaturę w piekarniku, a maszyna za nas zatroszczy się o to, żeby nie była ani zbyt wysoka, ani zbyt niska. Czuję radość, gdy o tym myślę. Z takiej drobnostki. Dlaczego mała rzecz mnie tak cieszy? Już spieszę z wyjaśnieniami. W Gliwicach, gdy chcieliśmy upiec najprostsze ciasto, temperatury trzeba było pilnować ręcznie. Mieliśmy gazowy piekarnik. Sterowało się nim dokładnie tak, jak steruje się palnikiem gazowym. Nie ustawia się temperatury, a jedynie wielkość płomienia. Szczerze podziwiam gospodynie z czasów, kiedy to były jedyne piekarniki (pomijając czasy, gdy nawet takich nie było).

Nareszcie nie musimy myć rąk nad wanną, niewygodnie się nad nią pochylając. Podziwiam moją żonę, która wytrzymała tak praktycznie całą ciążę (jakby podnoszenie się z podłogi nie wystarczyło :wink:). Teraz, gdy najdzie nas ochota na czyste dłonie, odkręcamy kran nad wygodną umywalką i bez wysiłku myjemy ręce.

W mieszkaniu w bloku nasza kuchnia (a raczej przedsionek z kuchenką i zlewem) nie miały okna ani wentylacji. Było tam nie za jasno, miejsca brakowało, a po smażeniu zapach unosił się w mieszkaniu jeszcze długo, długo później. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Mamy przestronną kuchnię z dużym oknem na naszą działkę pełną zieleni, a w bonusie wyjście na taras. Blaty w kuchni są bardzo dobrze rozplanowane przez poprzednich właścicieli, więc dzięki temu mamy gdzie rozłożyć parę urządzeń, położyć dziecko, ustawić owoce i jeszcze zrobić bałagan z brudnych talerzy.

Ja najbardziej jestem wdzięczny za ogromną przestrzeń zarówno w środku, jak i duże podwórko. Lubię kontakt z naturą i świeże powietrze. Teraz, żeby spędzić chwilę patrząc w ciszy na drzewa, wystarczy, że ubiorę się i wyjdę z domu. Tyle. Może to być oczywiste, ale w bloku, żeby mieć tego namiastkę, trzeba było wydostać się z budynku oraz odbyć spacer do pobliskiego parku. Ale to nie wszystko! Teraz mam gdzie majsterkować, mam miejsce, żeby coś zbudować, mogę zaplanować przestrzeń, poleżeć i odpocząć, rozłożyć hamak, zrobić ognisko z kiełbaskami dla znajomych… Mógłbym wymieniać w nieskończoność.

Najlepsze jest to, że mając tyle przestrzeni, możemy komfortowo przyjmować gości, oferując im nocleg nawet w prywatnym pokoju. Chcielibyśmy, by ten dom był zawsze na wszystkich otwarty. Nie ma sensu mieć domu dla samego posiadania. Dokładnie tak samo, jak nie ma sensu przeżyć życia tylko dla siebie. Chciałbym, żeby służył nie tylko nam. By każdy, kto nas odwiedza, czuł się w nim mile widziany.

Wspaniałe uczucie mieć swoje miejsce na ziemi.