Znasz to uczucie, kiedy coś sobie kupujesz? Albo dostajesz w prezencie? Nowy telewizor, telefon, konsola, samochód…
Wstaw co chcesz. Jak ja mogłem bez tego żyć?? To jest to!!
Zaczynasz poświęcać temu czas, poznajesz nowe funkcje, odkrywasz więcej możliwości. Fajne. Myślisz, co jeszcze można z tym zrobić. Już nie chcesz wracać do świata bez swojego cacka.
Prędzej czy później nowość traci swój blask, powszednieje i przechodzi do codzienności. Wszystkie funkcje już poznałeś i nic Cię już nie zaskoczy. Znasz każdy element, wiesz kiedy czego się spodziewać. Może nawet zaczynasz dostrzegać wady, które na pierwszy rzut oka były dla Ciebie przyćmione.
Po jakimś czasie zaczynasz potrzebować nowej rzeczy, bez której życie nie będzie takie samo. Jednak wszystko się powtarza. Początkowe szczęście zostaje zrównane z codziennością i przestaje cieszyć.
Zastanawiałeś się może, czy jest możliwe, żeby źródło szczęścia działało nieco dłużej? Może da się zrobić tak, by cieszyło bez końca?
3 miesiące temu zostałem ojcem. Nie chodzi mi o to, że wszystko się zmieniło. Nie jest też łatwo, szczególnie jeśli jest trudno 😉
Chcę powiedzieć, że pojawienie się nowego członka rodziny odczułem bardziej jak nowe cacko. Z tą różnicą, że za żadne pieniądze nie da się go kupić, a nowe “funkcje” pojawiają się codziennie. To jest takie małe stworzenie, które każdego dnia uczy się nowych rzeczy, wydaje nowe dźwięki, wykonuje nowe ruchy… I mogę mu w tym towarzyszyć! A każda z tych rzeczy generuje tyle radości, ile najlepsza konsola nie jest w stanie. Zupełnie bez porównania!
Nie mówię, że jest cały czas kolorowo. Nie jest. Jak w takim razie porównać to do tych wszystkich rzeczy, które można kupić, a które wydaje się, że mają tylko zalety? Dodatkowo nic się im nie stanie, jak zapomnimy o nich na tydzień. Myślę, że można to uznać po prostu za koszt szczęścia. No jednak życie to życie i nie ma nic za darmo. Za najlepsze rzeczy trzeba dobrze zapłacić. W temacie szczęścia myślę, że nie ma co oszczędzać i warto zapłacić tyle, ile trzeba, by mieć go w nieograniczonych ilościach! Nie sądzisz? 🙂